Prostota jasnych rozwiązań wśród obecnie promowanych intuicyjnych, bliskich natury sposobów podążania za jedynym w swoim rodzaju, niepowtarzalnym małym człowiekiem może być kusząca i wzbudzać sentyment wśród wielu rodziców. I choć bliskie mi rodzicielstwo bliskości, rozumiem tęsknotę niektórych, za tzw. kindersztubą. Odkrywanie dziecięcego świata jego oczami oraz odkrywanie siebie w roli rodzica, to bardzo trudne zadanie wymagające wsłuchiwania się w siebie. Oba te zadania mogą wzbudzać szereg ambiwalentnych emocji, w tym lęku, który można obniżyć np. sięgając po „gotowe instrukcje” specjalistów od wychowania.
Czy istnieje coś pomiędzy staroświeckim „zimnym chowem”, a "bezstresowym wychowaniem", w którym odnaleźć siebie będą mogli rodzice nie przekonani do żadnej z tych skrajności? Nie jestem pewna, czy znalazłam odpowiedź na to – osobiście dla mnie ważne – pytanie. Inspirację czerpałam z klasyki literatury tematu, mianowicie książki A. Feber i E. Mazlish „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”, której pierwsze wydanie ukazało się w 1980r. Autorki w swojej książce w syntetyczny i obrazowy sposób zgrabnie przedstawiły swoją koncepcję na budowanie relacji z dziećmi opartych na szacunku, jednocześnie proponując konkretny wachlarz technik, jak to zrobić.
Jedną z zasadniczych tez jest to, że wychowywanie nie może ograniczać się do zwracania uwagi na wszystko,
co niewłaściwe i złe. Barierą w wychowywaniu jest nastawienie na spostrzeganie głównie negatywnych cech i zachowań. Powszechne metody rodziców są często dla dziecka wyzwaniem do walki, gdyż budzą w nich wiele trudnych do udźwignięcia emocji.
Oto mnogość przykładów:
- „Nie martw się, pewnie wyolbrzymiasz całą sprawę.”
Zaprzeczanie uczuciom → złość, dezorientacja
- „Musisz się nauczyć przyjmować życie takie, jakim jest.”
Odpowiedź filozoficzna → irytacja
- „Wiesz co ja myślę? Idź i zrób…”
Rada → „Jestem głupia”, poczucie bezradności
- „Czy masz pewność, że naprawdę tak było?”
Pytania → konieczność obrony, „Ona mi nie wierzy”
- „Rozumiem ich, mieli podstawy, żeby tak pomyśleć.”
Obrona drugiej osoby → inni są ważniejsi ode mnie
- „Biedactwo! Tak mi przykro, że to się stało.”
Żal → beznadzieja, obniżenie wiary w siebie
- „Czy nigdy nie możesz zrobić czegoś dobrze?”
Obwinianie i oskarżanie → złość, chęć kłamstwa
- „Ale z ciebie flejtuch, żyjesz w tym pokoju jak zwierzę.”
Przezywanie → „Ma rację”, beznadzieja, złość
- „Jeżeli zaraz nie przestaniesz, dostaniesz klapsa.”
Straszenie → przekora, lęk
- „Natychmiast masz posprzątać swój pokój!”
Rozkazy → złość, przekora
- „Myślisz, że to ładnie? Nie chciałbyś przecież, aby…”
Moralizowanie → irytacja, znudzenie
- „Uważaj! Chcesz spaść?”
Ostrzeżenia → poczucie zagrożenia, lęk
- „Chcecie mnie doprowadzić do ataku serca?”
Postawa męczennika → poczucie winy
- „Dlaczego nie możesz być podobny do brata?”
Porównania → złość, obniżenie wiary w siebie
- „Nauczyciel zna chiński? Nie mogę tego przeczytać.”
Sarkazm → poniżenie, obniżenie wiary w siebie
- „Jak będziesz robił tak dalej, nikt cię nie będzie lubił.”
Proroctwa → „Ma rację”, beznadzieja, przekora
To, co powoduje frustracje rodziców, to codzienne zmaganie się z dziećmi, aby skłonić je do akceptowanych zachowań. Problem leży w niezgodności potrzeb dorosłych a specyfiką rozwojową dzieci, które ze swojej „dziecięcej natury” są emocjonalne, impulsywne i skoncentrowane na zaspokajaniu własnych potrzeb. Oczekiwanie od dziecka, aby zachowywało się doskonale i zawsze panowało nad emocjami jest z tego względu po prostu nieuzasadnione.
Autorki proponują poniższe metody...
...aby pomóc dziecku radzić sobie z własnymi emocjami:
- Słuchaj dziecka spokojnie i z uwagą
- Zaakceptuj jego uczucia → „Mhm, rozumiem.”
- Określ te uczucia → „To na pewno denerwujące.”
- Zamień pragnienia w fantazję → „Chciałabym móc wyczarować wam natychmiast dwie identyczne zabawki.”
- Wszystkie uczucia można zaakceptować, ale pewne działania należy ograniczyć → „Widzę, jak jesteś zły na brata. Powiedz mu, co chcesz słowami, nie pięściami.”
...aby zachęcić dziecko do współpracy:
- Opisz, co widzisz lub przedstaw problem → „Na tapczanie leży mnóstwo okruszków.”
- Udziel informacji → „Okruchy niszczą tapicerkę tapczanu.”
- Powiedz to jednym słowem → „Okruchy.”
- Porozmawiaj o swoich uczuciach → „Nie lubię siedzieć na okruchach.”
...zamiast karania:
- Wskaż, w czym dziecko mogłoby pomóc → „Pomógłbyś mi, gdybyś odłożył zabawki na miejsce.”
- Wyraź swoje uczucia i ostry sprzeciw (nie atakując charakteru dziecka) → „Jestem wściekła, że nowa zabawka jest zniszczona.”
- Wyraź swoje oczekiwania i pokaż dziecku, jak może naprawić zło → „Trzeba przykręcić poluzowane koło śrubokrętem.”
- Zaproponuj wybór → „Możesz odkładać zabawki na miejsce i długo się nimi cieszyć albo nie będziesz otrzymywać już nowych. Decyduj sam.”
- Przejmij inicjatywę i zareaguj.
- Daj dziecku odczuć konsekwencje złego zachowania → „Dlaczego nie kupiłaś mi na urodziny robota?!” - „Ty mi powiedz, dlaczego?” - „Bo zniszczyłem auto, które dostałem na Mikołaja?” - „Tak.”
...aby rozwiązać problem:
- Porozmawiaj o dziecięcych uczuciach i potrzebach → „Widzę, jak bardzo chcesz zjeść te ciastka.”
- Porozmawiaj o swoich uczuciach i potrzebach → „Problem polega na tym, że nie bylibyśmy już głodni, teraz jest pora obiadu.”
- Zastanówcie się nad znalezieniem rozwiązania → „Usiądźmy i zastanówmy się, co można zrobić.”
- Wypisz wszystkie pomysły bez oceniania ich → 1) „Możemy zjeść wszystkie ciastka po obiedzie.” 2) „Możemy zjeść wszystkie ciastka, zamiast obiadu.” 3) „Możemy zjeść przed obiadem tylko 1 ciastko.”
- Zdecyduj, który pomysł planujecie wprowadzić z życie
Autorki przestrzegają, że dziecko może początkowo reagować z podejrzliwością albo nawet wrogo na nowe metody. Celem wychowania nie jest jednak wynalezienie sposobu mechanicznego manipulowania zachowaniem tak, aby dzieci zawsze reagowały zgodnie z naszym życzeniem. Celem wychowania jest bowiem zwrócenie uwagi na to, co najlepsze w dzieciach – inicjatywę, poczucie odpowiedzialności, uwrażliwienie na potrzeby innych, poczucie własnej i cudzej godności.
Kiedy akceptujemy dzieci, one łatwiej zgadzają się na ograniczenia, jakie im stawiamy.
W artykule wykorzystałam grafiki z książki A. Feber i E. Mazlish „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”.